Marzenia się nie spełniają - marzenia się spełnia ! Oddaj Krew

Tak tak ten punkt był na mojej liście ,, do spełnienia " na ten rok . Wiadomo , że było to uzależnione od tego czy się nadam . 
Jako , że punkt krwiodawstwa jest trochę oddalony od miejsca w którym mieszkam a w ciągu tygodnia jest czynny w godzinach w których pracuję padło na sobotę . W sobotę też jest ograniczenie bo punkt czynny jest jedynie w  soboty w tygodniach nieparzystych 8:30-15:00. Ciągle coś wypadało a to kaszel a to inne niedogodności więc z niecierpliwością czekałam na tą właśnie sobotę . 

Rano pojechaliśmy , R mnie tam zostawił i poczyniłam to co wielu z nas powinno bo nie oszukujmy się ale jeśli kogoś nie ograniczają choroby , zażywane leki , waga czy inne punkty z kwestionariusza który łatwo można znaleźć w  internecie ( w zależności w jakim kraju mieszkacie dla mnie we Francji to Dondusang <---- klik  , w Polsce to będzie http://www.krwiodawstwo.pl/ czy tez znajdziecie pewnie informacje na ten temat pewnie w każdym szpitalu ) . 
Wrzuciłam to zdjęcie dziś na instagram  i powiem tak
- nie uważam żebym zrobiła coś niezwykłego . Uważam , że póki możemy to ograniczają nas jedynie chęci czy to zrobimy czy nie a  każda jednostka krwi cenniejsza jest niż cokolwiek innego na tym świecie .


Nie jednokrotnie można dzięki temu uratować komuś życie . Nie , nie uważam żebym zrobiła coś wielkiego i teraz będę się tym chwalić. Jednak jeśli ten wpis ma dać do myślenia choć jednej osobie to WARTO . Uważam , że warto pomagać jeśli mamy okazje to zrobić . Mam taki przykład z ,,dość bliskiego podwórka " osoba , która kiedyś oddawała dużo ( dla mnie 11-12 litrów to dużo )  tej krwi oddawała dziś jest po ,,drugiej stronie" i potrzebuje tej krwi ostatnio nawet codziennie . Nigdy nie wiemy co się nam czy naszym bliskim wydarzy a nawet jeśli będą żyli długo i szczęśliwie i w zdrowiu to zawsze to może być pomocne dla innych .
Tak niewiele a tak wiele . 
Ja ze swojego miejsca mogę powiedzieć jak to wygląda we Francji w miejscu w którym ja to zrobiłam (EFS Melun 77) . Całość ( licząc od wejścia do budynku , rejestracji ,wypiciu butelki wody przed pobraniem i w trakcie ,  wypełnienia formularza , rozmowy z Panią Doktor , oddania krwi i posiłku regeneracyjnym po wszystkim ) trwała około 40-50 minut w czym samo pobranie to 8-10 minut . 
Polecam serdecznie . To pisałam ja ... ta która całe dzieciństwo była oszukiwana , że ,,ciocia zrobi Ci zastrzyk bez igły czy pobierze krew bez igły " ( dobry bajer ha ha żeby tylko dziecko się nie darło na całą przychodnie bo przecież igły to zło a ciocia magicznie potrafi to zrobić bez igieł ). Szczerze to zmieniło mi się nastawienie chyba przy dwóch okazjach - pierwsze to dzięki chorobie bliskiej osoby   choć wolałabym , żeby tego nie przechodził co musi a drugi to jakoś pod koniec mojego pobytu w Irlandii ( jak pewnie wiecie miałam to szczęście mieszkać w Irlandii w latach 2007-2014) miałam taki okres ,że reumatolog przez około pół roku co 2 tyg wysyłał mnie przy lekach które brałam na badanie krwi i za każdym razem szło na 5-6 fiolek . Pomyślałam , że to pikuś w porównaniu z tym co na co dzień przechodzą pacjenci onkologii wiec jeśli można to pomogę . Są tacy co się uśmiechają  stukając w czoło z niedowierzaniem , że to było na mojej  liście marzeń ( rzeczy do spełnienia , cele , zwał jak zwał jak komu wygodnie )  ja mówię - póki możesz daj coś od siebie czy to krew czy włos jak kiedyś dla Fundacji Rak&Roll ( o tym już nie w tym wpisie , może kiedyś , innym razem ) . To nie ręka to odrośnie ( włos ) czy się zregeneruje ( krew) . 
Dziś bez wyrzutów sumienia wcinam ciastki z francuskiej cukierni ;) i życzę Wam miłej niedzieli .

Brak komentarzy