Część z Was pewnie wie , że kwiecień niestety zaczął się najgorzej jak mógł dla mnie a w zasadzie dla najbliższej mi osoby w rodzinie. Z bólem serca muszę to wydusić ale odeszła na zawsze najbliższa mi osoba . Przedtem jednak coś Mu obiecałam . Obiecałam , że choćbym miała ostatnia dobiec dziś na metę to to zrobię dla Niego <3
Na bieg ---> KLIK byłam zapisana od jakiegoś czasu ale różnie to bywało z przygotowaniami a to choroba a to wyjazd do PL itd ale koniec końców dziś rano stanęłam po raz pierwszy gotowa ( no powiedzmy psychika gotowa , gorzej z formą ) do mojego pierwszego tak naprawdę biegu w tłumie na 10 km .
Dziękuję z tego miejsca wielu znajomym którzy mnie wspierali szczególnie , że ostatni czas do najłatwiejszych nie należał i nie należy . Dziękuję też dzieciom które przybijały piątki w liczbie sztuk dwóch ( no co ? lepsza dwójka takich kibiców niż wcale ), podawały wodę na trasie czy dopingowały. Podziękowania należą się niewątpliwie pani , której już zdążyłam wysłać wiadomość na fb bo gdzieś po zakończeniu biegu mi zniknęła a która przez ostatnie 2-3 km nie dość , że sama biegła to i dopingowała pozostałych uczestników biegu .
Dzięki ogromne dla Prezesa ,Krasusa , MKON-a i całej ekipy #niemaniemoge i #dobropowraca Wy już dobrze wiecie za co .
Aniu z AniaZmienia jesteś wielka z Twoją grupą i motywacją !
Oczywiście nie mogę pominąć mojej francuskiej części rodziny która czekała na mecie ( jedna osoba tez biegła ale sporo przede mną . Bravo ) .
Co do organizacji to oprócz tego , że jedyną pamiątkę po biegu ( dyplom ) będę mogła sobie wydrukować bo tu medale to nie tak jak w Polsce , że prawie na każdym biegu to nie mam się do czego przyczepić . Obsługa naprawdę świetnie się spisała i medyczna z tego co było widać na trasie i wolontariusze . Pakiety odebrane bez czekania , depozyt tak samo szybko i oddany i odebrany , dojazd busami na linie startu szybko i sprawnie (jakieś 10 km od mety) , na mecie konwalie ( dziś we Francji to szczególny symbol . Po więcej na temat konwalii i 1 maja odsyłam na bloga mojej klubowej koleżanki Frolonaise ) , do tego worek na depozyt, ulotki , ulotki i jeszcze raz ulotki i cud - AGRAFKI (!) tak tak nie dowierzali ludzie , że były agrafki , koszulka techniczna ( no dobra przyznaje biegłam w innej , ważniejszej dla mnie a i czerwony by się mi jakoś gryzł ze skarpetkami od TMZO Tak prawdę mówiąc to mało kto biegł w tej koszulce , która była dodana do pakietu ale na treningi się przyda . Po wszystkim wielka butla soku jabłkowego dla każdego
, masaże , atrakcje itd
Zdjęcie po z Ronaldem zaliczone ;)
Czas poprawiony ( no cóż biegacz ze mnie kiepski bo biegam raczej sama i mało i wolno ale lubię to moje póki co żółwie tempo ) . Ścigać się i tak zamiaru nie miałam . A Wam jak minęła majówka ? Z tego co pamiętam w Polsce trochę dłuższy ten długi weekend . Ja jutro wracam do pracy . Muszę przyznać - to wciąga i nie mówię tu o pracy a o dzisiejszym poranku . Ah kolejna taka impreza już za niecałe 3 tygodnie ale tym razem to będzie Holli Race dla zabawy można się dać obsypać barwnikami .
Brak komentarzy