Czarna dziura ...

Facebook nie zapomina więc i mi dziś przypomniał  jak to dokładnie rok temu siedziałam w nocy na Paryskim lotnisku , potem kierunek Berlin  i  wrzucone na fb to ...
Nieśmiertelny KULT  i ,, Dziewczyna się bała pogrzebów " --->KLIK  o tym zaraz  a raczej powiem rozwinę temat . Wpis zostawiłam na dzisiejszy wieczór nie bez powodu . Przez ostatni rok  graliśmy w ciuciubabkę z moją przyjaciółką ,, czarną dziurą " . 
Moja Czarna Dziura nie była w sumie czarna a piaskowa , z piasku w którym jako dzieciak bawiłam się z kolegami i rodzeństwem przez ulicę od naszego bloku a dokładnie za cmentarzem na który widok miałam przez okno. Za cmentarzem były tzw. ,, piachy " . Skarpy po których się ganialiśmy , które nierzadko się obsypywały jak zlatywaliśmy z tych górek . No bezpieczne to pewnie nie było ale kto dzieciom PRL-u zabroni ;)  Nawet czasem sobie żartowaliśmy , że jak my umrzemy to będą nas już chować na stojąco ( skąd ten pomysł ? nie wiem , pewnie się naoglądaliśmy amerykańskich filmów gdzie chowali w urnach i dołożyć do tego fantazję dziecięcą to coś takiego powstało ) i oprócz tego , że na stojąco to wydedukowaliśmy sobie , że jak już umrzemy to w miejscu piachów będą musieli dorobić część cmentarza bo miejsca zabraknie . Eh dziecięca wyobraźnia . Trafne , nie powiem trafne . Tak też zrobiono . W miejscu ,, piachów" jest część cmentarza .
Wracając do mojej Czarnej Dziury - wciągnęła mnie dokładnie w środę 5.04.2017 do wykopanego po części dołu  na tych wspomnianych z  opowieści z dzieciństwa piachach . Cmentarz  gdzieś w zachodniopomorskim , kwatera gdzieś tam widoczna z okna starego mieszkania , rząd ten i ten , miejsce tez bym znalazła z zamkniętymi oczami . W zasadzie to nie wiedziałam gdzie ale moja
 ,, czarna dziura " czy może powinnam nazwać ją piaskową i puścić w głowie inna piosenkę 
( Enter Sandman mi tu jedynie przychodzi do głowy a i z tymi piachami się kojarzy )  Tak ,wiem , powiecie , że to głupie , że po co jątrzyć , rozdrapywać .. poszłam tam właściwie w wieczór przed
 ,, tym dniem "  chyba , żeby zrozumieć , uwierzyć ,  właściwie to nie wiem po co . Gdzieś pewnie to ma jakiś sens . A jak już tam poszłam to ta jędza czarna dziura wciągnęła mnie  i tak trzymała. Popukacie się w głowę , pukajcie się, ja też nie raz i nie dwa pukałam w ciągu ostatniego roku szczególnie. Potem w ciągu ostatniego roku wciągała mnie tam jeszcze wiele razy . A to w postaci kogoś w pracy , a to w postaci koleżanki bezsenności , koleżanki depresji( i nie mam tu na myśli jak niektórzy myślą błędnie , że depresja =dół  )  , w wielu codziennych sprawach tez mnie wciągała gdzie nie potrafisz nawet ruszyć ręką, głową, myśleć logicznie , gdzie budzisz się z krzykiem w nocy. Wiele bym mogła pisać o JEJ,, twarzach ''ale zwyczajnie się ograniczę i skrócę ten tekst do minimum. Wiele razy podawano mi przysłowiową line , żebym to ja mogła się wydostać z tej przysypanej piachem dziury . Już prawie , prawie na górze a tu ,, zrywa się " lina . Ktoś inny podaje kolejna line , obsypuje się grunt pod nogami , wpadam tam znów . Znów ktoś podaje line  i ciągle czeka aż wyjdę ... nie czas , nie miejsce , nie takie buty , po glinie z piachem ciężko się wychodzi - oj ile razy wracaliśmy z piachów i był opiernicz od rodziców , że but wygląda jak wygląda.
Po skarpach zostało wspomnienie i w głowie te żarty z dzieciństwa . Jakie to teraz prawdziwe po 30 latach . Jest marzec 2018 ( tak ten tekst zaczęłam pisać w marcu ) a ja dalej mentalnie stoję przy tej dziurze. Już przy niej , nie w środku jednak widzę się jakby z góry , że wpadłam do niej choć tak naprawdę nie była głęboka . Powoli kombinuję  jak się z niej wydostać. Niby jestem na górze ale dalej się coś ( jakaś część mnie ) mota w tym dole . Usypałam kupkę z tej gliny , wyjdę ... w międzyczasie gdzieś w połowie drogi ( i czasowo i patrząc na wysiłek ) znalazł się ktoś kto stał tam u góry dobre parę miesięcy i jak tylko rękoma dotykałam brzegu to ten ktoś deptał  buciorami po rękach , zrzucał w dół , przysypywał , spluwał  i stał tam fałszywie się uśmiechając i wbijając szpilkę to tu to tam . 
Nieprzespane noce, brak apetytu , winko ? proszę bardzo ! przecież tańsze niż woda na lotnisku , papieroski ? a jak , choć wiem , że nie lubię tego g...wna i lata temu rzuciłam ( od tego czasu  kiedy rzuciłam zapaliłam parę razy  fakt , przy większym stresie co jest kompletną głupotą w moim przypadku . Bliskość, samotność , koszmary senne , wiele nieprzespanych nocy , leki na sen i nie tylko  ( na początku ziołowe i oczywiście melatonina a to sama natura prawda ?;)
Książki , dużo książek , bieganie poszło w odstawkę ale nabyłam rower stacjonarny i to jest kolejny zakup roku 2017 którego nie żałuję . O tak było dużo książek , wśród nich  polecony przez znajomą V. Frankl ,, Człowiek w poszukiwaniu sensu " i ,, Depresjologia ". Dużo łez , trochę śmiechu , przez łzy też , wpatrywanie się w pustkę  o 2-3-4-5-6 w nocy ? Tak . Potem odwrót , dużo snu , za dużo . Drgające powieki  od zaburzeń snu . Dodajmy do tego nasilające się objawy IBS bo przecież to samo nie mija a mam od lat kilku . Bosko . Nie , nie piszę tego , żeby się pożalić . Piszę bo widocznie mi to coś daje  a i tak jak wspomniałam  kroje opowieść do minimum . Ktoś tam jednak dba   i czuwa i tą linę podał . Dzięki . Nawet nie wiem czy tu zaglądacie ale to w większości przypadków chłopaki ( na palcach trzech policzę  plus ,,mój własny osobisty- podpora")  i dobra dusza z NL ( A. ... tak Ty, wiem , że tu czasem zaglądasz  )  . Dzięki , że jesteście . Zaczynam widzieć wyjście z tej dziury . W dużej mierze też dzięki książce  ,,Depresjologia " i jej autorce Agacie Komorowskiej . Dziękuję. Powoli a dojdę do celu , mojego celu. Nie , nie musi być taki sam jak Twój koleżanko , która co jakiś czas pytasz ,, a co Ty możesz mieć za stres w życiu ? " cóż każdy ma co innego . Nie każdy musi widzieć swój cel taki sam jak Twój ,  czy jej czy jego  czy taki sam jak TY widzisz MOJE  życie . Ja go widzę a to najważniejsze . Dziurę przy rzędzie na piachach powoli coś przysypuje : wspomnienia , wdzięczność , śmiech , zapiski sprzed lat, notatki z rozmów telefonicznych z NIM , rozmowy , których nie zapomnę . Będę tam stać ale obok , łez jeszcze wiele popłynie ale i tych przez śmiech też jest wiele . Nie widzę w tym nic złego . Czasem musi  upłynąć i trochę czasu i łez i innych niefortunnych zdarzeń . Będzie inaczej to pewne ale będzie jeszcze wesoło i słonecznie ( ok przyznaje się , ja wolę deszczową pogodę od zbyt intensywnego słońca ) . Na razie widzę to trochę z daleka ale nic przecież  nie przychodzi bez wysiłku . Nic. Nawet te osoby , które ,,podcinały" linę musiały się trochę zmęczyć :P i bardzo dobrze . Wszystko jest po coś  od dawna powtarzam nawet z największego gówna można coś wyciągnąć ( wnioski , lekcje , lepsze i gorze strony , nauczkę ) . Kwestia spojrzenia na problem i wielu innych czynników . Jeśli dotrwaliście do końca to wielkie brawa dla Was . Kolejny wpis będzie zdecydowanie w innym klimacie  a ten mnie wiele kosztował ale czasem lepiej coś wywalić i ubrać w słowa niż dusić /kisić w sobie .

Brak komentarzy