2 miesiace ciszy...

Czas szybko ostatnio leci ale może to i dobrze. Ostatnie 2 miesiące to dla mnie głównie walenie głową w mur w kontakcie z tutejszymi urzędnikami czy innymi decydentami  ;) Spokojnie ..
czasem już się śmieje z ich głupoty ale o tym niedługo jak uda mi się dopiąć na ostatni guzik sprawę z zamknięciem konta w pewnym banku.
Tak tak zamknięciem.. nigdzie się nie wybieram póki co tzn nie zmieniam kraju itd ale  po wielu sytuacjach i przekalkulowaniu opłat podjęłam decyzje , że czas na zmiany . Nawet jeśli otwarcie konta w banku w tym cudownym  i jakże rozwiniętym wydawałoby się kraju zajęło mi 2,5 roku to miarka się przebrała . Zobaczymy ile to potrwa. Powoli spisuje te przeboje póki co dla siebie więc ... cierpliwości.
Z drugiej strony kolejne szalone pomysły mojej doradczyni w urzędzie pracy ale to pikuś ... przebrnę i przez tą ,, ścianę głupoty" i byle do przodu.
W międzyczasie trochę zdrowotnych zakrętów  i moich i nie moich ale też dość bliskich .
Co z moimi  to się okaże co i jak po powrocie z winobrania  a te inne ... cóż czasem jest późno na pewne kroki i smutek i bezsilność ogarnia jak się patrzy na ludzkie nieszczęście z boku i na poczynania służby zdrowia nawet w takiej Francji . Serio serio . Jednak ze względu na powagę sytuacji nie powiem co i jak a jedynie - dbajcie o siebie bo może być za późno i kiedyś może nam ciało odmówić posłuszeństwa niezależnie czy to będzie ręka , noga czy serce czy inne organy itd itd  Nie życzę nikomu na trafienie na konowałów którzy wysyłają do domu po kilku  udarach w dość krótkim czasie a potem to się kończy różnie np pozbawieniem części kończyny i wieloma innymi ,, bonusami " :(  . Zdrowie najważniejsze.
 Tymczasem za parę dni szykuje się kolejny wyjazd na winobranie do Szampanii .
Ta sama miejscowość co 3 lata temu ale inne miejsce.
Część osób znam inne poznam. Będzie odmiana choć na parę dni .
 Niby z zadupia na wioskę jadę ale mimo wszystko odmiana;)
Nowi ludzie, trochę wysiłku fizycznego którego ostatnio brak ,inny rytm dnia i zapewne  podobno fajna rodzinna atmosfera ( obym się nie pomyliła ) . Spory wysiłek ale i radość na koniec .
Jak wrócę pewnie będzie co opowiadać i jeśli zasięg pozwoli to będą jakieś zdjęcia na insta na bieżąco. Tym razem zdecydowanie  jestem przygotowana na to , że można się nieźle spalić nawet przy 22 C  we wrześniu.
W tym --->  wpisie kilka obrazków z poprzedniego winobrania . 
Tymczasem pakowanie i inne domowe przyziemne sprawy. ;)

Brak komentarzy