Dzień 2 ... ;)


Dzień 2
Niebo już nie jest tak samo niebieskie jak wczoraj. Sąsiedzi zza plota  już ( albo jeszcze ) nie siedzą z całą rodzina na podwórku i nie czuć zapachu bbq którym wczoraj ktoś wieczorem kusił na ulicy.
Kury i koguty i innego sąsiada dalej biegają po podwórku więc są dwie opcje - ten facet ma napewno świeże jajka
albo trzyma ten drób na gorsze czasy kiedy całkiem zamkną nam sklepy.  Żartuje oczywiście. Tak jest ale bez jaj. .. pewnie ludzie takie zapasy narobili że kur nie będą sobie wyjadać z podwórka .
Zjadłam dwa jajka z kanapkami ( jejku co to będzie jak mi nowych nie sprzedadzą ;) )
I wywalilam cichaczem śmieci. Nie możemy wychodzić ale śmietnik mamy na 3 rodziny na podwórku więc może żandarmeria której okna są w zasadzie na nasz dom skierowane nie obserwowała . Oczywiście mam nadzieję że łapiecie to że mam wciąż humor i tyle. Tak zrobiłam to wszystko ale nie ma jakiegoś dramatu. oczywiscie   że nie wychodzimy na zewnątrz bo nie mamy takiej potrzeby ale i wyjścia są autoryzowane jedynie ze specjalnym formularzem i w kilku wymienionych przypadkach. Jak mi zabraknie jajek czy będzie tylko światło w lodówce to wypróbuję . Wczoraj jeszcze były informacje na social media żandarmerii że można mieć formularz wypełniony w telefonie ale dziś już piszą że nie można i cena wyjścia z domu bez ważnego powodu i formularza to już nie 38-135€ a 135-375€. Dobrze  ,że okna można otwierać ;)  choć z tym syfem który od lat wypuszcza nam rafineria i zakłady z nawozami to nie jest zawsze bezpieczne.
Taka wędzonka w powietrzu czasem wisi.
Skończyłam czytać Ginekologów a teraz Życie stewardessy. Nie można latać to chociaż poczytam o lataniu.
Właśnie dostałam sms żeby oddać krew. Cool z miłą chęcią tylko najbliższy punkt szpitalny z punktem dawców jest jakieś 25 km stąd a w mobilnych nigdy nie leci jak trzeba i spieszą się i gonią takich pacjentów.
Dzień się nie skończył ;)
Samochody jeżdżą jakby mniej za oknem ale można by rzec że w końcu mamy gdzie zaparkować jak byśmy teraz mieli to robić. Na ulicy może z 5 samochodów.
Śmieje się ale czasem jest tak trochę straszno trochę śmiesznie ;) . Wczoraj na przykład ulicami przejechał samochód i coś tam przez megafon gadało ,, attention ..." Tyle że za szybko przejechał i już nie wiedzieliśmy na co mamy uważać więc albo ktoś sobie jaja robił albo coś poszło nie tak. Nie był to sprzedawca lodów  ani ogłoszenie o tym że cyrk przyjedzie do miasteczka .




Jeszcze tu wrócę ;)

A mojemu odbija i już śpiewa .

 Nawet wtrąca polskie słowa typu ,, biedronka".

 Mówi ,że mu  się podoba to słowo. Matko obym wytrzymała. :D
Jeszcze kolejna rzecz:
-skąd ci się ta biedronka wzięła?
-no wczoraj coś mówiłaś.
- Ah ok czyli jak to co mówię dociera do twojego mózgu z jednodniowym opóźnieniem to dobrze wiedzieć " ;)

😂

Chyba go zostawię w pokoju z jakimś polskim serialem to szybciej mu język wejdzie.

Cdn...

Brak komentarzy