Ostatnio tu rzadko zaglądam. Po prostu rzeczywistość gdzieś mi się zatrzymała - takie życie w zawieszeniu.
Idę w sport , książki i odpoczynek. Z różnych powodów .
Wpadła mi do rąk ostatnio ,, Moja mama jest aniołem " Małgorzaty Friedel .
Nie pamiętam chyba książki która wycisnęła ze mnie tyle łez w jeden dzień , przywróciła wspomnienia , nadzieje , pustkę (!) która i tak już ze mną jest i tej #czarnejdziury nie wyzbędę się. Mogę ja czymś maskować ale wiem , że ona tam będzie. Zaczęłam czytać w piątek w nocy. W sobotni ranek usiadłam żeby kończyć.
Łez wylanych kupa.
Spytała mnie dziś koleżanka o czym jest ta książka . Jak dla mnie ? O rodzinie , o miłości , o cierpieniu , o bólu, o raku, o marzeniach , o pustce , o bliskości , o mamie , o tacie , o córkach , o domu na uboczu , o ... nie tu nie będę podawać więcej szczegółów . Warto przeczytać .
I przypomniała ... słowa nie wypowiedziane , te odbyte rozmowy telefoniczne( których bardzo mi brakuje ) , odległość , nadzieje , tak tą głupią nadzieje którą karmiłam się do końca , stosy karteczek z notatkami, otworzyła znów te czarne pudełko w którym trzymam to i owo. Wiem , że to jest jak rozdrapywanie ran i posypywanie solą.
Nie ucieknę.Książkę wciągnęłam jak świeżego pączka tyle ,że smak był inny który temu towarzyszył . Świat się kręci dalej ale ja i tak wiem , że cząstka mnie gdzieś tam umarła. Została gdzieś zawieszona w próżni.
W kwietniową środę stojąc wieczorem nad wykopanym dołem ( tak wiem , nie powinnam. Poszłam dzień przed sprawdzić czy to się dzieje naprawdę ). I tak nie wierzyłam , dziś też daleko mi do tej wiary , powoli coś tam dociera ale długa droga przede mną . Wstaje się ciężko.Pomaga odskocznia w postaci sportu, książek ,lekarza , wspomnień (tak). Spokojnie , może nie mam tu na miejscu przyjaciół i rodziny ( tej z mojej strony ) ... mam za to szczęście , że mam przy sobie R. , który wie kiedy i co zrobić. Najważniejsze to mieć kogoś bliskiego w ciężkich chwilach i nie tylko takich jak braknie kogoś w Waszym życiu ale i w takich codziennych różnych niespodziankach. Na emigracji to się przydaje bardzo.W tych dobrych chwilach to działa również. Miało być o książce a ja się rozpędziłam. Nie czas na takie uwewnętrznianie się.
Książkę polecam z całego serca mimo , że u mnie wycisnęła łzy ale tak miało być.
Tak , dobrze widzicie tu nie będzie już tylko od kuchni ale i czasem wpadnie książka , czasem kuchnia , czasem zwiedzane miejsca itd. Garoterapia to ja i to co mnie otacza i tak będzie. Nazwy nie zmieniam. Ah i więcej mnie znajdziecie na instagramie. O tutaj ---> https://www.instagram.com/garoterapia/
A Wy? Co dobrego ostatnio przeczytaliście ?
Brak komentarzy