Wróciłam ...

Wróciłam ponad tydzień temu
...z podróży do PL i przy okazji paru dniach pobytu w Berlinie. Wiecie czego mi najbardziej NIE brakowało tam? Aż dziwnie jakoś się czułam na początku ale tak , muszę przyznać ,że nie brakowało mi tego. Tego , że wchodząc do francuskiego marketu w byle mieścinie łazi za mną ochrona , sprawdzają torby na wejściu , tego wszędzie obecnego Vigipirate ( mysle me jak wpiszecie to hasło w wyszukiwarkę to wyskoczy sporo na ten temat i będzie jakaś wizja jak to wygląda od lat), barierek przy szkołach , wielu innych ,, zabezpieczeń" , braku śmietników choćby przy przystankach   i tego strachu że coś może pierd... nie wiadomo kiedy i gdzie. Wchodząc do galerii handlowej nie musiałam otwierać torby , do kina itd itd
 Wiem jak to brzmi wiem.
Tego , że na ulicach Paryża muszę mieć oczy dookola głowy i tak samo w transporcie publicznym . Swobody poruszania się , wyrażania się  i wielu rzeczy z tym związanych nie ma na tym samym poziomie w tych miejscach . O tej swobodzie wyrażania za chwilę jeszcze .Tej szczerości i prostolinijności brak tutaj ale o tym za chwilę .Nie wiem czy to już kwestia tego , że ,, takie mamy czasu " czy ludzie tak się boją siebie wyrazić.
Nie brakowało mi też francuskich kierowców i tego jak oni tu parkują i jak jeżdżą .
 Dziwnie jakoś tak ale kurcze dopiero po powrocie zauważyłam , że  brakuje mi  tutaj wsrod innych  swobody ( bo ja to mam raczej , że co myślę to mówię i czasem za to mi się dostaje ale trudno  ) , prostolinijności, tego , że mogę sobie spokojnie wrócić po zmroku z jednego miasta do drugiego czy z jednego końca miasta na drugi. Spokojnie. Tak , dokładnie tak się czułam podczas tego pobytu.
 Nie odbierajcie tego tak ,że tu nie mogę
 ( czasem mogę ).  . Jest inaczej.
Nie brakowało mi tego , że we Francji żeby wejść do kościoła muszę mieć szczęście bo tu np kościoły są raczej zamknięte ze względu na tzw  bezpieczeństwo i bezdomnych . Może dwa razy w ciągu 6 lat udało mi się wejść tak z ulicy i zobaczyć kościół od środka w czasie kiedy nie było mszy .Ogromna różnica między tym co w Polsce . Tam mnie nikt nie pyta  skąd jestem i po co weszlam a tu  we Francji mi  się zdarzyło już ,  że pytano mnie co ja robię w kościele i czego szukam . Serio? Tak jakby nie można było wejść i zobaczyć jak to tu wygląda od środka .Raz babeczka mnie nawet pytała o to gdzie mieszkam. Serio? Adres chciała dobrze czytacie .
Co do bezpieczeństwa...
Nawet w większym Berlinie nie czułam tego co w Paryżu. Może czasem to było odczuwalne ale nie aż w takim stopniu jak w Paryżu który umówmy się jest mniejszy niż Berlin.  Nie było wszędzie obecnej policji , wojska ( to akurata we Francji już chyba norma ) . W Paryżu   na szczęście nie jestem każdego dnia i kiedy tylko mogę to wybieram chodzenie zamiast transportu publicznego bo jednak Paryż duży nie jest , metro śmierdzi i idąc widzę więcej .
 Brakuje mi tu po powrocie też takiego poziomu transportu publicznego jaki jest czy to w Szczecinie czy właśnie w Niemczech.
Tego poziomu kultury i chęci mówienia w innym języku niż tylko ten tutaj obowiązujący wedle zasady ,, jesteś we Francj to mów po francusku" .serio serio.
Wiecie mnie tu np na początku zaskoczyl fakt ze tu sekretarka czy korpoludki nie musza wcale znać jezykow  obcych . No trochę inaczej niż w PL.   Jedyna   osobą w miejscach takich typu dworzec czy informacja turystyczna  , którą widzialam , że mowila mówiła ostatnio po ang do podróżnego była pani w WC  na dworcu autobusowym pod Paryżem  kiedy  podróżny spytał jej o to gdzie jest bankomat.
 Nie obyło się bez komentarzy po odejściu tego pana że ,, zawsze to ja mam udzielać informacji a w informacji dworca  nie mogą " ale brawo dla Pani , że jej się chciało. Niespotykane wręcz .
Jeszcze co do bezpieczeństwa i tej swobody ...
Nie jest to oczywiście równoznaczne z tym , że czuję się na maxa niebezpiecznie w tym miejscu gdzie mieszkam we Francji czy , że żałuję jakoś , że tu jestem itd. Owszem na pytania o Francję i życie tu musiałam odpowiadać wiele razy podczas moich 2 tygodni pobytu w Polsce i Niemczech i zazwyczaj ta odpowiedź była taka , że gdyby nie to , że jestem z R to sama bym na pewno nie wybrałam tego kraju na miejsce do życia a jestem tu że względu na to z kim jestem a nie z miłości do bagietek i śmierdzącego sera  . Powiedzmy sobie szczerze - śmierdzący ser jest też i w Polsce jak i w wielu innych krajach.
Co do języka obcego na dworcach , punktach turystycznych , restauracjach itd - jakież było moje zdziwienie kiedy w pociągu na trasie Szczecin Gryfino usłyszałam komunikaty w 3 językach , na dworcu również. Świetnie .
Nie tylko w pociągu zresztą.
Na ten czas to wygląda tak , że nie wzdycham tu w uniesieniu do bagietek i sera bo nie z tego powodu tu jestem .
 Należy też pamiętać o tym ,  że mieszkam  tu w takiej dziurze ( choć dla wielu jest to miejsce gdzie przecież
 ,, mamy wszystko"🤣 np wg wlascieiela naszego mieszkania , agentów nieruchomości itp - wiadomo dla nich liczy się coś innego) .
Może i gdybyśmy mieszkali w jakimś wielkim mieście to i bym to inaczej widziała ale przeprowadzki we Francji też nie są takie proste a szczególnie administracja potrafi utrudniać. Ah tak co do administracji to wciąż wlecze się sprawa z zamknięciem mojego konta - uwierzycie , że od sierpnia i końca nie widać ? Sama moja tzw doradczyni nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie ,, ile to potrwa "🤔🤦‍♀️.
To jednak będzie osobny wpis jak już się z nimi uporam.
Osobiście wybierając Francję wybrała bym inny region , to jest pewne. Wybrała bym Bretanię ze wzgledu na pogodę , zachowania ludzkie ( tej pogody ducha i przyjaznego zachowania jakie mają mieszkańcy Bretanii a napewno mieszkańcy Finistère mieszkańcom regionu paryskiego brakuje) . Może kiedyś;)
Tak , dlatego że pogoda przypomina mi tą irlandzka również gdzie zostawiłam swoje serce i spędziłam najlepsze lata .
Z drugiej strony na to patrząc  podczas tego wyjazdu nasłuchałam  się trochę na temat arabußow 🤔, emigrantów  , inności , zasiłkowców  ( nawet śmieszne to jest jak słyszy się to od kogoś kto sam kombinuje nie mniej niż osoby o których mówi   a nie widzi albo nie chce widzieć co robi) .
No i oczywiście dużo pytań o powrót . Opowiadań o tym jak to dobrze by mi było po powrocie w kraju i ogólnie ,, wszedzie dobrze gdzie nas nie ma " .;)
No ja nie zamierzam wracać na stałe i nawet to , że nie zamierzam nie jest jakoś powiązane z tym że mam np jakaś super pracę ( nie mam ) , kupę kasy( nie mam) i w ogóle miód i orzeszki.  Nie wyjechałam tu dla pieniędzy więc też na to inaczej patrzę i jak by to powiedzieć ,, kasa to nie wszystko" . Są inne powody dla  których nie myślę o powrocie na stałe choć brakuje mi tu pewnych rzeczy 🤣 ah te kabanosy , polskie pieczywo , wędliny czy barszcz czerwony.
Wracając do tego , czego mi brakuje ? W Polsce , we francji i ogólnie .
Kurcze gdzieś brakuje tego środka , tej tolerancji , spojrzenia innym okiem na inność , na inne poglądy , zwyczaje itd.
 I wiecie co? We Francji też o tym słucham ale bardziej ,, po cichu"🤔 . Wiele razy spotykam się z tym , że ktoś mówi co myśli o czymś co jest dla niego ,, inne" czy czego nie toleruje ale jak ma o tym powiedzieć na głos / w większym gronie osób to już zmienia front i nabiera wody w usta .Takie to jest słabe i tak ... (muszę bo się udusze ) mówię o tym teraz bo mieszkając tu prawie 6 lat i przyjeżdżając prawie 11 lat widzę to zbyt często.   Czy to czasy inne czy ludzie się tacy robią ze co innego w twarz a co innego za plecami ?!
To  się nagadalam dziś ...


A wyjazd ? To były super 2 tygodnie ( tak w ogóle najdłuższy mój pobyt w kraju odkąd wyjechałam bo zazwyczaj moje wyjazdy to były 3-7 dni ).
Wyjazd był zupełnie nie planowany ale z tych które lepiej odbyć niż żałować ( co tu będę ściemniać choroba w rodzinie  i nie o grypę tu chodzi )  . Doświadczyłam też wiele ciepła od przyjaciół i rodziny. Przegadane godziny  z tymi z którymi nie widzę się na codzien , pierwsze ,, wszystkich świętych "od 12 lat w Polsce   i tak dalej i tak dalej. Zwiedziłam trochę ( zdjęcia na Instagramie ale pewnie kto zagląda to widział gdzie mnie nosiło : Berlin, Poznań, Szczecin , Swobnica , Gryfino , znów Berlin).
Nawet załapałam się na zwiedzanie Berlina  z przewodnikiem w drodze powrotnej i przy okazji pobytu na początku listopada . O tym powinnam w sumie napisać osobny wpis. Tymczasowo jestem bez komputera więc to trochę opornie może iść ale postaram się to zrobić.


Tak , wiem trochę chaotycznie dziś ale musiałam pewne rzeczy z siebie wywalić.


Brak komentarzy